Spacer jesienny
Już się nie zdarzysz Do ciebie zawsze przyjdę uśmiechnięta dzisiaj żołędzie zbierałam po drodze, gubią czapeczki w alei dębowej, żal ich podeptać. Rozsypię wokół barwnej ikebany z liści klonowych, ciernistego głogu dorzucę świadka niemych dialogów - krzemowy kamyk. Ogrzałam dłonią - zaiskrzyło serce otulam myślą, jak wełnianym szalem, który ozdobią błyszczące korale zanim je przełknę Co się zdarzyło, to już się nie zdarzy... Drasnął o wiersze krzemyk, co uwierał i człowiek, tylko jeden raz umiera - nigdy dwa razy. Przyjdę do ciebie, zawsze uśmiechnięta, rwący nurt rzeki zostawię przed bramą, wezbrała rano śniąc zawsze to samo - serce pamięta. (aranek)