Fatum






Mojry 
dwie przędą
jedna przycina 

Fatum


Przychodzi majem tak, jak wtedy słowikami,
roztkliwia serce cudem życia, jeszcze więcej
euforią piękna zapłodnioną przez atencje,
by jedną chwilą rozanielić potem zranić.

Motylim skrzydłem strąci na dno mrocznych przeczuć,
na bzowych gwiazdkach ostry zapach formaliny
utrwali portret, nim przekwitną oziminy
i schowa w domku pod koroną starodrzewu.

Ścieżką powrotu beznadziejne snuje scherzo,
w minione maje, załzawioną rozczulanką,
wciąż nut przybywa - ptaki innej śpiewać nie chcą...

Tu cała wieczność śni adagio trzem kwadransom,
a jeden kwadrans przypomina ból wieczności,
białym motylkiem co niechcący w niej zagościł.


(aranek)







Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wielka jesień

Spacer jesienny